Helena Napierała

 

Pieśni

Zebrała: Małgorzata Makowska
Rejestracja: 2017

 

A bodaj te bagno

A bodaj te bagno listeńkiem zapadło
com ja się nachodził za dziewczyną ładną. /x2

Com ja się nachodził com ja się nałaził
a swojej dziewcyny nicym nie obdarzył. /x2

Ani jabłuskami ani gruseckami
jeno obdarzyłem pięknymi słowami. /x2

Dyszaj koniu dyszaj do dziewczyny dzisiaj
do dziewczyny duszki na białe poduszki. /x2

Latała krzyczała siwa gęś nad wodą
przyjdzie się udurzyć za dziewczyną młodą. /x2

Nie durzaj nie durzaj, nie bierz sobie w głowę
osiodłaj konika jedź sobie do wdowy. /x2

Depce konik depce do wdowy iść nie chce
żeby do panienki podskoczyłby jeszcze. /x2

 

A kolczastym drutem 

A kolczastym drutem tylko płoty grodzić,
a mężowej mamie to trudno dogodzić. /x2 

A ja myślę sobie ja bym dogodziła,
wstałabym ja rano mamy nie budziła. /x2

Oj wstawaj synowo może się wyspała
idź podój te krowy coś ponapędzała. /x2

A mama wiedziała, że ja krów nie miała
po cóż swego syna do mnie wysyłała. /x2

Oj wstawaj synowo może się wyspała
idź nakarm te świnie coś ponapędzała. /x2

A mama wiedziała, że ja świń nie miała
po cóż swego syna do mnie wysyłała. /x2

Mama się chwaliła, że syn jest bogaty
a syn na przypiecku siedzi, zszywa szmaty. /x2

Mama się chwaliła, że syn umie orać
a syn nie rozumie jak na wółki wołać. /x2 

Mama się chwaliła, że syn umie kosić
a syn nie rozumie jak kosą zanosić. /x2

Oj zamknij synowo, zamknijże Ty gębę
jak złapię polano wybiję Ci zęby. /x2

 A mama myślała że ja nie potrafię
jak złapię polano w same zęby trafię. /x2

Bicem konia, bicem

Bicem konia bicem, bicem konia w drogę
bo ja z podwórecka wyjechać nie mogę. /x2

Bicem konia bicem, bicem konia w drogę
wyjdzij matuleńko przezegnaj mi drogę.

Matuleńka wysła drogę przezegnała
jedwabną chusteńkę w rąceńkę podała. /x2

A zebym ja była gorzki piołun piła
niż bym za lichego męza wychodziła. /x2

A zebym ja była gorzki piołun piła
niż by teraz takie zycie prowadziła. /x2

A bodaj ten dzisiaj na gałęzi wisiał
kto takie kochanie na świecie wymyślał. /x2

 

Cztery latka wiernie służył gospodarzowi

Cztery latka wiernie służył gospodarzowi
Sieczkę krajał, wodę nosił inwentarzowi. /x2

A to wszystko dla dziewczyny dla mej jedynej
Bo me serce jak żywica do niej przylgnęło. /x2

Ale nie śmiał mnie zapytać czybym nie chciała
Bo trzy krówki, cztery wółki w posagu miała. /x2

Ale raz się nadarz dziewczę co zguba
Jak ja pasał siwe wółki a ze mną Kuba. /x2

Przyleciała zadyszana o ratuj Stachu
Wilk mi owce porozganiał umrę ze strachu. /x2

A ja jej się zapytuję co znaleźnego
Dam ja Tobie sama siebie jeśli chcesz tego. /x2

 

Dobra nocka dobra

Dobra nocka dobra dziewczyno nadobna
a Tobie dzień biały Jasiu mój kochany. /x2

Dobra nocka Tobie i mateńce Twojej
co Cię wychowała dla pociechy mojej. /x2

Co Cię wychowała, co Cię wynosiła
niejednej noceńki ogniu nie gasiła. /x2

Ogniu nie gasiła, nocki nie dospała
dla Ciebie hultaju córę wychowała. /x2

 

Dunaj dunaj bystra woda

Dunaj dunaj bystra woda
kąpała się Andzia młoda. /x2

Kąpała się i płakała
na Jasieńka narzekała. /x2

Czym ty do mnie nie zajechał
jak pomimo okna jechał. /x2

Służka okno otwierała
mnie konika postrachała. /x2

Czym ty do mnie nie zajechał
jak pomimo ganku jechał. /x2

Twoja mama w ganku stała
mnie konika postrachała. /x2

Czym ty do mnie nie zajechał
jak pomimo sadu jechał. /x2

Gruszki jabłka pospadali
mnie konika postrachali. /x2

Czym ty do mnie nie zajechał
jak pomimo studni jechał. /x2

w studni woda zgórowała
mnie konika postrachali. /x2

Bo mój konik jeszcze młody
on boi się bystrej wody. /x2

 

Dwanaście listeczków

Dwanaście listeczków z pąków białej róży
dwanaście aniołków pannie młodej służy. /x2

Oj wianku wianeczku z samych róż narwany
bardziej mi go jest żal niż rodzonej mamy. /x2

Bo z mamą rodzoną nie będę mieszkała
tylko z Tobą Jasiu bom Ci przysięgała. /x2

 

Hej, otwierajta wszystkie wierzeje

Hej otwierajta wszystkie wierzeje, wszystkie wierzeje,
już się nam żytko w polu nie chwieje, w polu nie chwieje.

Plon niesiemy plon.

Hej otwierajta szeroko wrota, szeroko wrota,
bo już skończona w polu robota, w polu robota.

Plon niesiemy plon.

Hej żeby dobrze nam plonowało, nam plonowało,
żeby sto korcy z mendla sypało, z mendla sypało.

Plon niesiemy plon.

Hej wyjdzij wyjdzij ze gospodyni, ze gospodyni,
wynieś kiełbaski i gorzaliny i gorzaliny.

Plon niesiemy plon.

 

Jechał pan gajowy

Jechał pan gajowy przez las malinowy
napotkał dziewczynę, zbierała jagody.

Oj dygu dygu dygu dana, dygu dana, dygu dana
Oj dygu dygu dygu dana zbierała jagody.

Zbieraj dziewczę zbieraj, żebyś nazbierała
jak będę powracał, żebyś mi je dała.

Oj dygu dygu dygu dana, dygu dana, dygu dana
Oj dygu dygu dygu dana żebyś mi je dała.

Dziewczyna zbierała i sama się śmiała
oj głupia ja by była żebym ci je dała.

Oj dygu dygu dygu dana, dygu dana, dygu dana
Oj dygu dygu dygu dana  żebym ci je dała.

Wraca pan gajowy przez las malinowy
dziewczyna uciekła, zabrała jagody.

Oj dygu dygu dygu dana, dygu dana, dygu dana
Oj dygu dygu dygu dana zabrała jagody.

 

Jedzie w las ułan

Jedzie w las ułan, krew mu ciecze z ran.
Pokrwawioną, postrzępioną, chorągiewkę ma czerwoną
z konia kapie pot. /x2

Stanął u brzega, krew mu ubiega
Tam się nasi rąbią, gonią, rżą koniki szable dzwonią
a on stoi sam. /x2

Spadły łzy jak deszcz, ciało przebiegł dreszcz.
Już ucieka życie raną, a tam trąbią na wygraną
ach umierać żal. /x2

Z konia padł na wznak pod kaliny krzak.
A kalina, jak matula w swoje listki go otula
na śmiertelny sen. /x2

O mój Ty Boże, cóż to za łoże.
Krew poduszką, krew pościelą, ciałem kruki się podzielą
żal mi umierać. /x2

Hej koniku mój, dłużej tu nie stój.
Powiedz mamie gdzie ja leżę, syna z lasu niech zabierze
na mszę świętą da. /x2

 

Kary konik zarżał, siwy wół zaryczał

Kary konik zarżał, siwy wół zaryczał, siwy wół zaryczał
Płakała dziewczyna bo jej taki zwyczaj. /x2

Płakała płakała nad wodą stojący, nad wodą stojący
Ujrzała rybaków rybeńki łowiący. /x2

Rybacy rybacy dla Boga żywego, dla Boga żywego
Czyśta nie widzieli Jasieńka mojego. /x2

Widzieli widzieli ale nieżywego, ale nieżywego
W lewym boku jego mieczem przebitego. /x2

Skoczyła dziewczyna z mostu wysokiego, z mostu wysokiego
Wyjęła miecz ostry z boku Jasiowego. /x2

Wyjęła wyjęła, sama się przebiła, sama się przebiła
Widział Bóg i ludzi, że Jasia lubiła. /x2

 

Którędy, Jasiu

Którędy Jasiu, którędy Jasiu pojedziesz pojedziesz
Wąską drożyną, wąską drożyną czy przez wieś czy przez wieś. /x2

Zieloną dróżką, zieloną dróżką pojadę pojadę
do swojej dziewczyny, do swojej jedynej, na radę, na radę. /x2

Aj cóż tam będzie, aj cóż tam będzie za rada, za rada
kiedy dziewczyna, kiedy jedyna nie gada, nie gada. /x2

Aj ona będzie, aj ona będzie gadała, gadała
kiedy mam przyjechać, kiedy mam przyjechać kazała, kazała. /x2

Nie przyjeżdżaj Jasiu, nie przyjeżdżaj Jasiu w sobotę, w sobotę
bo ja mam pilną, bo ja mam pilną robotę, robotę. /x2

A przyjedź Jasiu, a przyjedź Jasiu w niedzielę, w niedzielę
to ja ci łóżeczko, to ja ci łóżeczko uścielę, uścielę.

 

Latała, krzyczała siwa gęś nad wodą

Latała krzyczała siwa gęś nad wodą
przyjdzie się udurzyć za dziewczyną młodą. /x2

Nie durzaj nie durzaj, nie bierz sobie w głowę
osiodłaj konika jedź sobie do wdowy. /x2

Depcze konik depcze do wdowy iść nie chce
żeby do panienki podskoczyłby jeszcze. /x2

A bodaj te bagno listeńkiem zapadło
com ja się nachodził za dziewczyną ładną. /x2

Com ja się nachodził com ja się nałaził
a Ciebie dziewczyno niczym nie obdarzył. /x2

Ani jabłuszkami ani gruszeczkami
jeno obdarzyłem ładnymi słowami. /x2

Dyszaj koniu dyszaj do dziewczyny dzisiaj
do dziewczyny duszki na białe poduszki. /x2

 

Ładna panna po gaju chodziła

Ładna panna po gaju chodziła
i chodzący w gaju zabłądziła. /x2

Przybłądziła pod zielone dęby.
– Już ja tutej i nocować będę. /x2

Tam kozacek drobne trawkie kosił,
a dziewcyna za nim dziecię nosi. /x2

– Ty dziewcyno, daj się na podmowe!
To wywiodę z gaju Cię na drogę! /x2

– Zeb przysło się i trzy nocki błądzić,
nie dam sie kozackowi namówić. /x2

 

Nad rzeką, co bystro płynie

Nad rzeką co bystro płynie biedna sierota siedziała
A z oczu biednej sieroty łzy na murawę spadały.

Siedziała i wianki wiłą co zwinie tow wodę wrzuci
i patrzy się w dal z tęsknotą kiedy jej kochanek wróci.

Kochałam chłopca szalenie, on też mnie kochał wzajemnie
I przez tę głupią rywalkę oddalił się on ode mnie.

Dla innej szczęście się ściele, dla innej kwitną nadzieje
A dla mnie ból i tęsknota, dlatego żem ja sierota.

Rodzice pieszczą swe dziatki ja nie mam ojca ni matki
O Boże nie daj nikomu sierocie żyć w obcym domu.

Matka mi zmarła od roku, ojciec utonął w tej rzece
brata zabili na wojnie, a ja na ludzkiej opiece.

Pójdę na cmentarz mogiły, gdzie moja matka spoczywa
będę ją o to prosiła, by dla mnie miejsce zrobiła.

Ledwie wyrzekła te słowa skoczyła w Dunaj głęboki
wysoka fala ją skryła i utonęła na wieki.

 

Oddała mama za góry, lasy

Oddała mama za góry, lasy,
za bystre wody.
A jak oddawała to zakazała:
– Nie bywaj u mnie!

Nie była roczek, nie była drugi,
na trzeci nuda:
– Zrobię się ptakiem – siwą ziezielą

do mamy pójdę!

Usiądę w sadzie na winogradzie
i kować będę!
Tak będę kować, tak będę płakać,
ziele posuszę!

W niedzielę rano wyszła siostrzyczka
leliji łamać:
– Nie kuj ziezielo, nie susz mi ziela,

nie tobie tu być!

– Siostrzyczko kochana, idź zapytaj mamy,
czy mogę wrócić?
– Bo mnie mąż bije, dziećmi poniewiera,
nie mogę tak żyć!

– Zabieraj dziatki jak z róży kwiatki
i chodź tu do nas!
Będziesz tu żyła, będziesz robiła,
będziesz z nami żyć!

 

Oj zarżyj koniu, oj zarżyj wrony

 

Oj zarżyj koniu, oj zarżyj wrony
przez te bory jadący.

Ref. x2: Niechaj usłysy młoda dziewcyna
w okieneńku stojący.

Siwy koń zarżał, cały dwor zadrżał,
dziewczyna usłyszała.

Ref. x2: – Com nie przyjechał młody Jasieńku
jak ja Tobie kazała?

Czy w domu nie buł, czy konia nie miał,
czy mama nie kazała?

Ref. x2: – Ja w domu bułem i konia miałem,
i mnie mama kazała. 

Całe noc nie spał i lezał, dumał,
ze ty na mnie cekała.

Ref. x2: Ale to insa a od ciebie milsa,
wciąz drózeńkie zabiega.

Nie jedź Jasieńku, nie jedź kochany,
to zawse inse strony!

Ref. x2: Bo Suwalcanki jeko równianki,
jeko rózy cerwone!

 

Po czym, ci, Jasieńku

Po czym ci Jasieńku ja się spodobała
Ref. x2: czy ci byłam ładna czy ci byłam ładna
czy ładnie ubrana.

Czy po talarykach, com ja ich nie miała
Ref. x2: czy też po robocie, czy też po robocie
com się uwijała.

Spodobałaś mi się, po ładnej Twej mowie
Ref. x2: żeś umiała nosić, żeś umiała nosić
wianuszek na głowie.

Czy widzisz dziewczyno kościół murowany
Ref. x2: tam będą zdejmować, tam będą zdejmować
wianuszek ruciany.

Jak będą zdejmować, proszę nie żałować
Ref. x2: tylko mój wianuszek, tylko mój wianuszek
Bogu ofiarować.

 

Powiej, wietrze, po olszynie

Powiej wietrze po olszynie /x2
kto nie robi marnie zginie. /x2

Mój Jasieniek nic nie robi /x2
tyloj chodzi wkoło wody. /x2

Chodzi chodzi pochadzuje /x2
Małe rybki wypatruje. /x2

I ułowił dwie rybeńki /x2
I zaniósł je dla Kasieńki. /x2

Ty Jasieńku bałamucie /x2
Nie paś konia w mojej rucie. /x2

Moją rutkie ludzi wiedzą /x2
Twego konia wilcy zjedzą. /x2

Z mojej rutki wianki wiją /x2
Po Twym koniu wilcy wyją. /x2

 

Przyleciał sokół

Przyleciał sokół pod Kasieńki dwór.
Usiadł na ganecku pod jej okieneckiem,
roztocył ogon.

– Kasieńko moja, Jasieniek woła!
Żeb nie byłaś pyśna, sama do mnie przyszła,
sama –jedyna!

Sama nie posła, posłała posła.
– O mój miły pośle, sprawuj mi się słuśnie,
jako i ja sama!

Oj, wy woźnice, smarujcie bice!
Wozy wyciągajcie, konie zaprzęgajcie,
pojedziem w drogę!

Wjechali w pole, wstrzymali konie.
– Oglądnij się Kasiu, wkolusieńko siebie,
cy mas wszystko swoje?

– Mam wszystko swoje i piękne stroje!
Jeno zapomniała,com od matki swej dostała:
wianka na stole!

Cy mam się wrócić, czy tez nie wrócić
Czy to ofiarować tej młodszej siostrzyczce?
Będzie pamiętać!

 

Siałam rutę

Siałam rutę, siałam miętę siałam leliję
Siałam swoje lata młode jak różany kwiat. /x2

Rośnie ruta, rośnie mięta, rośnie lelija,
Rosną moje lata młode jak różany kwiat. /x2

Kwitnie ruta, kwitnie mięta, kwitnie lelija
Kwitną moje lata młode jak różany kwiat. /x2

Zwiędła ruta, zwiędła mięta, zwiędła lelija
Zwiędły moje lata młode jak różany kwiat. /x2

Uschła ruta, uschła mięta, uschła lelija
Uschły moje lata młode jak różany kwiat. /x2

 

Siedem koni Jasio miał

Siedem koni Jasio miał wszystkie siedem osiodłał. /x2

Jak na moście stanęli wszystkie siedem zarżeli. /x2

Wy koniki nie rżyjcie ja napasę was w życie. /x2

Dam wam owsa do woli niech was głowa nie boli. /x2

Sam usiądę pod miedzą niech się konie najedzą. /x2

Sam usiądę pod wiśnię i tak sobie pomyślę. /x2

I tak sobie rozmyślam, którą pannę zdradzić mam. /x2

I zdradziłem nieładnie, któż ją teraz przygarnie. /x2

Nie przygarnie ojciec mać, tylko ja ją muszę brać. /x2

 

Spadł wianuszek z mojej głowy

Spadł wianuszek z mojej głowy /x2
dla mnie świat już niewesoły. /x2

Świat mi smutny dziś od rana /x2
bo w mym życiu zaszła zmiana. /x2

Mamciu moja mamciu miła/x2
już dla Cię się wysłużyła. /x2

I naprzędła i natkała /x2
i szydełkiem wyrabiała. /x2

Teraz chce na się pracować /x2
nad swoim sama panować. /x2

Oj wy koleżanki moje /x2}
nie stanę już w waszym kole. /x2

Z mężatkami siadać będę /x2
na was tylko patrzeć będę. /x2

Mamciu moja mamciu miła/x2
jakbym u Cię już nie była. /x2

 

Stecka brukowana, karcma murowana

Stecka brukowana, karcma murowana
była kapyleńka oj nie scubrowana. /x2

Przyjechali do niej dwa Andrysy do dnia
siedli za strumykiem zadzieńcyli ognia. /x2

Ognia zadzieńcyli, dulki zadulili
te młode kapyleńkie do siebie manili. /x2

Kapyleńko nasa nie scubruj się na nas
kartacy wykurzymy pojedziemy zaraz. /x2

Wleź Maćku na górę, weź słoninę które
te pierwse od kumina umykaj bez dziurę. /x2

Zabierz i te sery dwadzieścia i cztery
oj i zabier i te sadło co z policy spadło. /x2

Odwróć kożuch ku górze, niech Ci tam nie brzęc
namakaj sable nogie umykaj cym prędze. /x2

Nie jedźcie gościńcem tylko manowcami
a ja siądę na siwaka i rusam za wami. /x2

Synkarecka rada co u niej zasiada
synkar tym nie nierad jutro nie będzies jadł. /x2

Synkarecka tłusta nozeńkami siusta
wesła do kumory, kumoreńka pusta. /x2

stecka = ścieżka
kapyleńka = karczmarka
zadzieńcyli = zażądali (w mowie złodziejskiej)
dulki = fajki
zadulili = zapalili, zakurzyli tytoń
polica = półka

 

Sucha lipka, sucha

Sucha lipka sucha, sucha wycęcniała
nie dała mnie mama,nie dała mnie mama za kogo ja chciała. /x2

Oddała mnie mama, za Jaśka tyrana
oj ja opłakuję swoje młode lata z wieczora do rana. /x2

Oddała mnie mama, za Jaśka pijaka
oj ja niescęśliwa czy ma dola taka. /x2

Doloż moja doloż, gdzieś ty się podziała
czy z wodeńką poszłaś, czy z wodeńką poszłaś, czy w ogniu zgorzała. /x2

Ni z wodeńką poszła, ni w ogniu zgorzała
tylko w złych rączętach Jasieńka ostała. /x2

 

Uważaj, dziewczyno, za kogo się żenisz

Uważaj dziewczyno za kogo się żenisz
bo Ty go nie sprzedasz ani go odmienisz. /x2

Ani na jarmarku ani dla Cygana
nie służy do śmierci już żadna odmiana. /x2

Ty chłopcze pamiętej jak ją masz szanować
bo to nie jebłuszko zerwać i skosztować. /x2

Czerwone jebłuszko rwałeś i rzucałeś
a za jej wianusek przysięgać musiałeś. /x2

Co Tobie dziewcyno, co Tobie takiego
wszyscy nim wzgardzili ty idziesz za niego. /x2

Ani on z urody ani z pobożności
ocy ma carniawe, podobne do złości. /x2

Ocy ma carniawe, zielone bandaże
jek mam go nie kochać, kiedy Pan Bóg każe. /x2

 

Weźże mnie Jasieńku

Weźże mnie Jasieńku weźże mnie
bo bez Ciebie Jasiu jest mi źle.
Weźże mnie Jasieńku weźże mnie
bo ja Ciebie kocham a Ty mnie. 

Nie chcę Cię Kasieńko nie chcę Cię
bo o Tobie ludzie mówią źle
że rano nie wstajesz, bydełku nie dajesz,
czeladki nie budzisz, sama się nie trudzisz,
oj tak tak! 

Oj nieprawda Jasiu nieprawda
kto Ci to powiedział wart diabła
bo ja rano wstaję i bydełku daję,
i czeladkę budzę i sama się trudzę,
oj tak tak!

 Jeśli mi nie wierzysz miluśki
uwiąż mi dzwoneczek do nóżki.
Jak będę wstawała to będę dyndała,
jak będę chodziła, to będę dzwoniła,
oj tak tak!
 

Nie wierzył Jaśko nie wierzył
kupił dzwoneczek uwiesił
Jak Kasieńka spała, to nóżką ruszała
a Janek już myślał, że ona już wstała,
oj tak tak!

Wisiał, ach wisiał, wianeczek ruciany

Wisiał ach wisiał wianeczek ruciany
przybity mocno gwoździami do ściany.
Zielone listki i kwiateczki białe
co je splatały Zosi rączki małe.

 

Wyjeżdżam, wyjeżdżam

Wyjeżdżam wyjeżdżam, wyjechać nie mogę
wyjdzij matuleńko przeżegnaj mi drogę. /x2

Matuleńka wyszła, drogę przeżegnała
i białą chusteńkę w rączeńkę podała. /x2

 

Za moją białą chatą

Za moją białą chatą na łące na wygonie
słoneczne białe lato, koniczynami płonie.

Mienią się złote łany przepięknie i bogato
jest jakiś świat kochany za moją białą chatą. /x2

O świcie rosy bielą, na łąkach płótna zgrzebne
i mgły się nisko ścielą, na moje łany chlebne.

Wieczorem po ugorach anioły snów stąpają
a w nocy w ciemnych borach, paprocie rozkwitają. /x2

 

 

Zaszumiało nasze pole

Zaszumiało nasze pole złotą pieśnią zbóż
wschodzi wschodzi śliczne słonko, wśród różanych zórz. /x2

Wschodzi wschodzi złotą drogą na ten ciemny las
a skowronek z gniazdka leci, piosnką budzi nas.

Dobry dzień ci wiosko miła drogi domku ty
i wy świeżo rozkwitnione pod okienkiem bzy. /x2

Dobry dzień wam dobrzy ludzie co idziecie w świt
z jasną kosą na ramieniu miedzą pośród żyt. /x2

Dobry dzień wam lasy ciemne stojące we mgle
i ty mały skowroneczku, co zbudziłeś mnie. /x2

Żył sobie słowiczek

Żył sobie słowiczek w zielonej gęstwinie
a był mały dziczek rzecz znana ptaszynie.
W samotności sobie żył, w rannej rosie dzióbek mył|
w księżycową jasną noc różnych piosnek nucił moc.

Aż raz przyszedł wicher tak dał w tą zaciszę
że ptaszka na róży siadła, ledwo dyszy.
Słowik patrzy co za dziw, on nie widział jako żyw
takich oczu, takich piór jak u tej ptaszyny z gór.

Do gniazdeczka swego wziął ptaszkę zbłąkanę
najlepsze ziarenko dawał jej co ranek.
A wieczorem pośród drzew, długo nucił słodką pieśń
tak kołysał słowik ten, swej kochance słodki sen.

Aż raz przyszedł człowiek, był to gość nie lada
miał klateczkę złotą, tak do niej powiada
spójrz jak ślicznie prątki lśnią, porzuć gniazdko i wejdź w nią,
słowik niech zostanie sam, piękniejszego ja ci dam.

Nie waha się ptaszka, sfrunęła z ochotą
bo miłość to fraszka gdy chodzi o złoto.
A wieczorem tak jak wprzód, było ciemno i był chłód
szumią drzewa pośród wzgórz ale słowik nie żył już.

Top