G. Juzala, rozdział II rozprawy doktorskiej Semiotyka folkloru muzycznego pograniczy polsko-litewskich
[cytowany tu fragment dotyczy obszaru Suwalszczyzny]
Część Suwalszczyzny, o której będzie mowa w tej pracy, stanowi najbardziej wysunięty na północny wschód skrawek Polski. Interesuje mnie pięć parafii tego terenu, mianowicie: Sejny, zamieszkiwane przez ludność polską i litewską, Puńsk, zamieszkiwany w 80% przez Litwinów, Becejły i Rutka-Tartak, zasiedlone przez większość polską z niektórymi wioskami litewskimi, i parafia Wiżajny z przeważającą ludnością polską. Ziemie te w przeszłości wchodziły w skład terytorium określanego w kronikach średniowiecznych jako terra Sudinorum, zamieszkiwana przez bałtyckie plemię Jaćwingów. Nazywano je tak od czasów Ptolemeusza, który w II w. umieścił na mapie krainę Sudinoi (Sudowów).. W końcu XIII w. Jaćwingowie zostali ostatecznie podporządkowani Zakonowi Krzyżackiemu. Część z nich uszła na Ruś, Litwę i do Polski lub została wysiedlona przez Krzyżaków. Terytorium Jaćwieży na prawie trzy wieki zarosła dzika puszcza. Od ostatniej klęski Jaćwingów w 1283 r., przez cały wiek XIV Jaćwież stanowiła obszar sporny pomiędzy Wielkim Księstwem Litewskim a Krzyżakami. Losy terenów pojaćwieskich rozstrzygnięto ostatecznie w traktacie melnickim z 1422 r., kiedy dokonano ich podziału między Prusy Zakonne a Litwę.
Kolonizacja pojaćwieskich siedzib rozpoczęła się wprawdzie w XV w., ale charakter planowy przybrała dopiero w wieku XVI. Pod względem etnicznym były to tereny bardzo zróżnicowane. Od strony północno-wschodniej, od Merecza, przybywali tu Litwini-Dzukowie. Kniaziowie litewscy ze swoich dóbr przenosili ludność rusińską spod Grodna. W XVII w. pojawili się Polacy z Mazowsza i Mazur. W tym okresie Rusini ulegli polonizacji, co pozostawiło do dzisiaj ślad w polskich gwarach Suwalszczyzny. Ludność litewską, mieszkającą w zwartym regionie osadniczym wokół jezior: Klejwy, Sejwy i Puńsk, cechowała zdecydowana jednorodność etniczna i nieuleganie polonizacji. Na zachód od tych terenów występowało zwarte osadnictwo polskie. Od XVI w. przybywały inne, mniej liczne grupy etniczne, jak Tatarzy w wieku XVI, Staroobrzędowcy i Żydzi w wieku XVIII. W czasach pruskich powstały nowe wioski zasiedlone przez ewangelików, głównie Niemców, ale i Mazurów, co daje nam pewien obraz mozaiki narodowościowej tych terenów.
Ziemie należące do obecnych parafii: Puńsk, Sejny, Becejły, Rutka-Tartak i Wiżajny skolonizowane zostały w XVI w. przez Litwinów. Ludność litewskojęzyczna Becejł, Sejn, Rutki-Tartak i Wiżajn, podobnie jak na Wileńszczyźnie, przejmowała język polski jako domowy, jednak nie jesteśmy w stanie dokładnie określić początku i przebiegu tego procesu. Możliwe, że — jak uważa Jerzy Ochmański — również i na Suwalszczyźnie ludność litewska polonizowała się między 1861 a 1897 r. Dzisiaj wśród parafian Becejł, Rutki-Tartak i Wiżajn niemało jest osób, zwłaszcza starszego pokolenia lub dzieci, małżeństw mieszanych, znających również język litewski. Jak zauważyli językoznawcy, język polski, którym posługują się mieszkańcy tego polsko- litewskiego pogranicza, ma wiele wspólnych cech z polskimi gwarami Wileńszczyzny. Charakterystyczny dla gwar tego regionu, powstałych na substracie białoruskiego lub litewskiego, jest brak mazurzenia.
Pod względem językowym mowa polskich Litwinów dzieli się na obszar przejściowy między gwarą kapsowską a dzukijską, na terenie parafii Puńsk, i gwarę dzukijską, występującą w parafii sejneńskiej. Ludność litewska mieszkająca w Polsce jest dwujęzyczna, równie dobrze mówi po litewsku, jak i po polsku.
Widać tutaj ogromną rolę, jaką odgrywał Kościół w uświadamianiu narodowym na pograniczach polsko-litewskich. To, że Puńsk zachował litewski charakter do naszych czasów, spowodowane jest z pewnością tym, że od momentu powstania miasta (obecnie wsi) kościół był prowadzony przez księdza mówiącego po litewsku. W puńskim archiwum parafialnym zachował się oryginał dokumentu królewskiego, w którym czytamy: „Co do kościoła parafialnego w Puńsku od teraz ilekroć umrze proboszcz albo po wolnym opuszczeniu pozostanie nie obsadzone miejsce, to pozostawiamy sobie i naszym następcom prawo wyznaczania proboszcza nie tylko Litwina, ale język litewski znającego. […] Dan w Warszawie w dniu Dwudziestego Siódmego miesiąca października Tysiąc Pięćset Dziewięćdziesiątego Siódmego roku Pańskiego. Dziesiątego naszego panowania w Polsce, a czwartego roku w Szwecji. Zygmunt Król. Hieronim Wołłowicz Notariusz Wielkiego Litewskiego” [kopia tego dokumentu znajduje się w puńskiej plebanii – przyp.aut.].
Drugi ośrodek litewskości na tych terenach to Sejny. W tym mieście od 1824 r. istniało seminarium duchowne, w którym większość profesorów i alumnów stanowili Litwini pochodzący z północnych powiatów Suwalszczyzny. W końcu XIX i na początku XX w. seminarium stanowiło jeden z najważniejszych ośrodków litewskiego ruchu odrodzenia narodowego. Z tego powodu w 1919 r. oddział wojska polskiego i policja zmusili profesorów i alumnów do opuszczenia seminarium i przejścia na stronę litewską.
Powojenne przesunięcie granic polsko-litewskich nie objęło tej litewskiej wysepki północno-wschodniej Polski. W skład enklawy wchodzi 50 wsi. Istnieje litewskie szkolnictwo, w Puńsku znajduje się litewskie liceum. Duża część młodzieży kształci się na polskich i litewskich uniwersytetach, po czym z reguły wraca do swojego regionu.
Reasumując, przytoczmy opinię W. Wielhorskiego: „Przychodzący z Polski emigranci stanowili w każdym pokoleniu odsetek (a raczej promille) ludności miejscowej. Toteż w XVII w., gdy miasta i szlachta Litwy gniazdowej niemal wyłącznie posługiwały się językiem polskim — nieznaczna zaledwie część tych ludzi reprezentowała przybyszy z Korony lub ich potomków. Nie osobnik przybyły z Polski, lecz spolonizowany Litwin lub Rusin stawał się wzorem dla otoczenia. Polskość urosła i rozkrzewiła się na Litwie i Rusi Litewskiej na pniu tubylczym zachodnioruskim. Przedstawiała nie przedłużenie polskości importowanej z rodzinami imigrantów, lecz odmianę życia duchowego stworzoną na miejscu. Opracował ją z własnej inicjatywy i woli typ tubylców, odwiecznych gospodarzy tych ziem”.
Do końca XX w. pogląd, że ogół Polaków na Litwie i Białorusi jest pochodzenia miejscowego, nie wzbudzał w historiografii kontrowersji. Dopiero rozpoczęty w XX w. narodowościowy spór polsko-litewski spowodował nieudaną próbę jego podważania. Mimo zaangażowania w ową debatę, nauka historyczna uniknęła forsowania tez nie znajdujących oparcia w materiale źródłowym.
Choć w pracach semiotycznych nie jest konieczne uwzględnianie historycznej perspektywy, została ona przedstawiona, by czytelnikowi łatwiej było uzmysłowić sobie, do jakiego stopnia teren ten jest dla badacza trudny i wymaga od niego cierpliwości i taktu. Tak duży wstęp do problematyki socjolingwistycznej wydawał się konieczny, gdyż powstanie obszarów językowych i autochtoniczność ludności polskiej na obszarach należących ongiś do Wielkiego Księstwa Litewskiego mają ogromne znaczenie dla kultury pieśniowej pograniczy polsko-litewskich. Tamtejszy folklor muzyczny, pomimo bardzo złożonej sytuacji językowej, posiada wyraźne i jednorodne oblicze regionalne. Bez odniesienia do sytuacji socjolingwistycznej polsko-litewskich pograniczy trudno byłoby zrozumieć, dlaczego pewną część repertuaru śpiewa się po polsku, inną zaś — po litewsku lub białorusku, albo czemu pieśni obrzędowe są często wykonywane w różnych językach. Z takiej perspektywy pod innym kątem patrzy się na to, co jest tu polskie, co litewskie, a co białoruskie. Łatwiej jest też przyjąć całość zjawisk jako kulturę pogranicza.
Takiemu zróżnicowaniu podlega cały folklor śpiewany tych regionów, nie tylko Polaków. Wielokrotnie litewscy etnomuzykolodzy wspominali, że bardzo ciekawy repertuar pieśniowy z Wileńszczyzny nagrywali od ludzi dawno niemówiących po litewsku, uważających się za Polaków, dlatego że zapamiętane w dzieciństwie archaiczne pieśni nie były naruszane przez nowsze warstwy repertuaru, śpiewane już w innych językach. Z reguły wykonawcami byli mężczyźni, co, jak wiadomo, nie jest bardzo typowe, gdyż większość śpiewających stanowią tu kobiety. Zapisywanie od tych wykonawców pieśni litewskich wymagało nie lada konspiracji, gdyż badacze musieli je nagrywać pod nieobecność żon, które bardzo się wstydziły, że mąż pamięta jeszcze takie utwory.