Twórcy ludowi regionu

Każdy z tradycyjnych obrzędów, zarówno re­ligijnych, jak i świeckich, miał swoistą oprawę plastyczną, każdemu towarzyszyły inne pieśni, tań­ce czy zabawy. Wszystko to miało podkreślać, wzmacniać znaczenie oraz wartość magiczną i re­ligijną obrzędu, a ponadto było wyrazem natu­ralnej potrzeby ludzkiej do upiększania, zdobie­nia, wyrazem smaku i wyobraźni artystycznej twórców. Zdobiono przede wszystkim przedmioty zwią­zane z obrzędem, ale także miejsca, gdzie się obrzęd odbywał oraz ubiory uczestniczących w nim ludzi. (prof. M. Pokropek).

Publikujemy tutaj informacje o twórcach ludowych Suwalszczyzny. Większość z nich stale współpracuje z Suwalskim Ośrodkiem Kultury, bierze udział w jarmarkach i pokazach. Informacje pochodzą z danych własnych, a także – co z dumą podkreślamy – z książki, będącej kompendium wiedzy o naszym regionie: Ludowe tradycje Suwalszczyzny autorstwa prof. Mariana Pokropka (Suwałki 2010), wydanej nakładem Regionalnego Ośrodka Kultury i Sztuki w Suwałkach (obecnie Suwalski Ośrodek Kultury), w ramach projektu badawczego 2009-2010, dotowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Cytaty oznaczone numerami stron pochodzą właśnie z tej książki.

 

Wybrani twórcy ludowi Suwalszczyzny

 

Tkactwo

Ze wszystkich dziedzin wytwórczości i sztuki ludowej na terenie Suwalszczyzny najbardziej powszechne i żywotne pozostawało tkactwo. Jeszcze 40 lat temu niemal w każdej wsi tkało po kilka kobiet, a i dziś jeszcze, mimo łatwości nabycia tanich tkanin pochodzenia fabrycznego, tkactwem trudnią się pojedyncze osoby. Oczywiście współczesne tkactwo ludowe różni się od tkactwa z ubiegłych stuleci, niemniej opiera się na tradycyjnych surowcach, a tkaczki wykorzystują stare techniki i wzory oraz posługują się tradycyjnym sprzętem i narzędziami. (str. 115)

 

Sabina Knoch

zam. Szczepki, gmina Nowinka

Tkaczka Sabina Knoch przy krosnach, 2012. Fot. W.Pająk

Tkaczka Sabina Knoch przy krosnach, 2012. Fot. W.Pająk

„Wychowałam się przy krosnach, bo mama tkała” wspomina twórczyni. Sąsiadka z Barszczowej Góry pochodziła spod Lipska i znała technikę dywanów dwuosnowowych. Mama pani Sabiny tkała całe życie – worki, chodniki, prześcieradła, płótno na koszule. Jeszcze przed wojną umiała tkać sejpaki – najpierw na wąskich krosnach, a później na szerokich. Po wojnie mama chciała nauczyć się tkać dywany dwuosnowowej wujek zrobił szerokie krosna. To były lata pięćdziesiąte.

„Jak wyszłam za mąż, nie było co robić wieczorami i zaczęłam tkać. Najpierw na bawełnie, wybierane deską. Przyzwyczaiłam się i lubiłam tkać. Kobiety przynosiły nici i tkałam na zarobek. A później zaczęłam tkać dwuosnowowe. Mama osnowała i przychodziła pomóc nawinąć i nabrać”.

Pani Sabina tka obecnie sejpaki i dywany dwuosnowowe, ale także chodniki i dywany podbierane. Przez ostatnie lata prowadzi w Suwalskim Ośrodku Kultury naukę tkania na krosnach dla młodzieży i dorosłych. Podczas letnich jarmarków prowadzi także pokazy tkactwa ludowego.

Współcześnie jedną z najbardziej wyróżniających się tkaczek sejpaków (ale nie tylko, bo także zwykłych dywanów i dywanów dwuosnowowych) jest Sabina Knoch ze wsi Szczepki. Korzystamy tu z jej relacji w opracowaniu Krzysztofa Snarskiego: „Na sejpaki nabiera się grudkami. My te grudki nazywamy bobki, bo to wygląda jak bobek. Wzór tworzy się z małych kosteczek. Przeważnie nabieram w cztery nicielnice. Każda nitka ma swoje oczko. Podstawę nabiera się parkami. Snuje się we dwie nitki parkami. Nabiera się jedna w tę , jedna w tę (…) Cztery parki albo sześć parek (…) Wszystko zależy od tego, jaki chce się mieć bobeczek. Jak szerszy, to sześć parek, jak drobniejszy – cztery (to wspomniane wyżej nitki wątku odstające od nitek osnowy – przyp. aut.). Jak już nicielnice są osnute, to trzeba je przywiązać do podpór, do pedałów. I gdy przy sejpaku staje się na dwie podpory, to pozostałe dwie podnoszą się do góry. I tak na przemian. Wtedy wzór się wybiera kleszczką. Najlepsza jest smolna kleszczka (…) Potem się wybiera wzorki, to jest to nabieranie kwadracikami (…) Każdy wzór nazywa się inaczej. W oczka, w wazony, w gwiazdy, a wszystkie powstają z tych małych bobeczków (…) Z kwadracików nabieranych na przemian powstają romby (…) W sejpakach wzór się powtarza. Jeśli choć kawałek jest zrobiony to można patrzeć i kontynuować (…) Skąd się takie wzory wzięły to ja nie wiem. Pewnie jedna kobieta od drugiej przepisywała. Potem może coś innego dodawała i robił się inny, ciekawy wzór. W tym tekście tkaczka opowiedziała o nowych, ciekawych szczegółach dotyczących różnych dywanów, doboru barw, napisów, przetwarzania wzorów itp. Do mamy to kobiety przynosiły gotowe nici, dawały pieniądze na farby i potem już tylko mama się tym interesowała. Czasem która kobieta przynosiła konkretny wzór, jaki chciała, to mama jej taki tkała. (str. 132-133).

 

Leokadia Szymczyk

zam. Gatne Drugie, gmina Nowinka

Mama twórczyni tkała dywany dwuosnowowe. Babka umiała wyszywać, dziać, szydełkować „zęby” do ręczników, wstawki do pościeli i tego też nauczyła twórczynię.

Pani Leokadia przędła wełnę od 12 roku życia. Tkać zaczęła również za młodu. Później była przerwa na wychowanie dzieci. Obecnie tka od 30 lat. „Dostawałam po rękach od babci za nierówne tkanie”.

Umie tkać płótno, radziuszki, obrusy, ręczniki, tkaniny dwuosnowowe, szczególnie kapowe wzory. W ostatnich latach, kiedy przybyło trochę lat, Pani Leokadia prezentuje na jarmarkach tradycyjny sposób przędzenia lnu i wełny na kołowrotku.

 

Helena Korejwo

zam. Becejły, gmina Szypliszki

Nauczyła się tkać od swojej mamy. Na Suwalszczyźnie , oddalonej od centrów przemysłowych, ludzie zdani byli wyłącznie na siebie – kobiety wiejskie musiały same sobie radzić. Musiały umieć przede wszystkim tkać. Pani Helena bardzo lubiła tkać i już w młodości pomagała mamie. Snuła nici, nawijała na krosna, przewlekała nici przez nicielnice, płochę. Najpierw tkała chodniki, później płótno, zgrzebninę.

Była bardzo zdolna tkaczką, ludzie zamawiali u niej dywany podbierane, wielonicielnicowe.

Dla wielu zespołów ludowych utkała spódnice, tzw. kitle – m.in. dla „Pogranicza” z Szypliszk, „Jezioranek” z Wiżajn, „Rominczan” z Dubeninek, „Prząśniczek” z Kowal Oleckich.

Twórczyni jest zrzeszona w ogólnopolskim Stowarzyszeniu Twórców Ludowych.

 

Kazimiera Makowska-Borodziuk – tkactwo dwuosnowowe

zam. Lipsk nad Biebrzą

Tkaczka Kazimiera Makowska-Borodziuk. Fot. M. Pokropek

Tkaczka Kazimiera Makowska-Borodziuk. Fot. M. Pokropek

Twórczyni jest uczennicą nieżyjącej już tkaczki Franciszki Rybko (zm. w 1992 r.), znanej i bardzo zdolnej i twórczej (jej dywany znajdują się w zbiorach muzealnych w kraju i na świecie). Pani Kazimiera jest też bardzo zdolną tkaczką. Potrafi sama komponować wzory dywanów dwuosnowowych. Przez lata współpracowała z Cepelią w Białymstoku i Warszawie. Utkała wiele dywanów również dla prywatnych odbiorców. Brala udział w wystawach, kiermaszach, wielokrotnie nagradzana pierwszymi nagrodami. W 1991 roku wraz z grupą twórców ludowych uczestniczyła w targach sztuki ludowej w Padernborn w Niemczech.

Twórczyni jest też zrzeszona w Stowarzyszeniu Twórców Ludowych w Lublinie.

Obecnie z całego „zagłębia” tkactwa dwuosnowowego w Lipsku pozostało już tylko jej nazwisko.

[…] w latach 30. XX wieku nastąpiło odnowienie tkactwa dwuosnowowego opartego na starym wzornictwie. Centrum tej odnowy mieściło się w okolicach Janowa koło Sokółki. Dopiero po II wojnie światowej, dzięki działalności Ministerstwa Kultury i Sztuki, muzeów organizujących różne konkursy i wystawy tkanin ludowych oraz dzięki późniejszej działalności Cepelii [SŁOWN: Cepelia] tamtejsze dywany dwuosnowowe o tradycyjnych motywach rozprzestrzeniły się na sąsiednie tereny, gdzie współwystępują z dywanami dwuosnowowymi o wzorach kapowych. Prężnym ośrodkiem tego tkactwa stał się Lipsk nad Biebrzą, gdzie tkała znana tkaczka Franciszka Rybko. Jej uczennicą jest, obecnie tam pracująca, tkaczka Kazimiera Makowska. Ciekawym zjawiskiem jest to, że wzornictwo dywanów sokólskich (zwierzęta, drzewka, las) nie rozprzestrzeniło się na obszarze północnej Sejneńszczyzny i Suwalszczyzny. Tu, obok nowych wzorów kapowych, zachowały się stare motywy zdobnicze: gwiazdki, ornament palmety, liście klonu, winorośl, stylizowane kwiaty i figury geometryczne – kwadraciki i romby. Zdobnictwo to jest podobne do ornamentów spotykanych w wielonicielniowych tkaninach przebieranych. (str. 135)

 

Rzeźba

Marian Kunicki

zam. Augustów

Rzeźbiarz Marian Kunicki, 2009. Fot. M. Pokropek

Rzeźbiarz Marian Kunicki, 2009. Fot. M. Pokropek

Twórca wspomina: „Zacząłem rzeźbić w szkole podstawowej. Pod nosem miałem dużo topoli i zacząłem rzeźbić z kory. Zacząłem od prostych rzeczy po bardziej skomplikowane. Później stało się to sposobem na życie, a jeszcze później – sposobem na życie. Stworzył takie rzeźby jak „Pieta”, „Ostatnia wieczerza”, „Św. Hubert”, „Flisacy”, „Jezus Miłosierny”, ”Matka Boża”. Rzeźbił też figury wysokie, 1,5- – 2,5-metrowe. Rzeźby te przedstawiają ginące zawody: kowal, rybak, szewc pilarze. Jest autorem wystroju wnętrza hotelu „Delfin” w Augustowie.

Prof. Pokropek poświęcił rzeźbiarzowi spory passus w Ludowych tradycjach Suwalszczyzny: Urodzony w 1951 r., strugać zaczął już w szkole podstawowej. Pierwsze prace tworzył z kory i drzewa topoli. Ma wrodzone umiejętności snycersko-rzeźbiarskie, jak sam mówi – może wykonać wszystko, co zobaczy. Przyznaje jednak, że musi się opierać na wzorach, bo nie ma odwagi podejmować własnych tematów. Łatwość, z jaką przychodzi mu rzeźbienie, powoduje, że tworzy dużo, w pewnym okresie życia było to głównym zajęciem i źródłem dochodów. Rzeczywiście, w latach 80. XX wieku było jeszcze duże zapotrzebowanie na świątki i pamiątki z Puszczy Augustowskiej takie jak figurki flisaków, rybaków, bartników, myśliwych, drwali, pilarzy itp. W swej twórczości Kunicki podejmuje jednak i większe kompozycje, o tematyce sakralnej i historyczno-obyczajowej. Wśród nich znajduje się m.in. Ostatnia Wieczerza według Leonarda da Vinci, scena ze św. Hubertem, raj, a także dożynki (prawdopodobnie wzorowane na obrazie Zofii Stryjeńskiej), kilka scen obyczajowych zaczerpniętych z grafiki staropolskiej. Jest także autorem szachów z 32 dużymi figurkami, dla których skonstruował składane pudło, będące jednocześnie szachownicą.

Oczywiście wśród jego prac znajdują się liczne świątki – Chrystus Frasobliwy, Pieta, figury Matki Boskiej, twarze Chrystusa i świętych. Czasem pojawiają się też postacie i sceny historyczne. Rzeźby zazwyczaj pozostawiane są w naturalnym kolorze drewna, niekiedy tylko powlekane bezbarwnymi lakierami. Sam rzeźbiarz przyznaje, że do malowania nie ma talentu. Rzeźby te są wykonane głębokimi cięciami dłutem, schematycznie potraktowane są rysy twarzy. (str. 226)

 

Andrzej Wasilewski

zam. Szołtany, gm. Puńsk

Andrzej Wasilewski na plenerze rzeźbiarskim (ok. 2009)

Andrzej Wasilewski na plenerze rzeźbiarskim (ok. 2009)

W młodości artysta rzeźbił zabawki, by się nimi bawić. W wieku 16 lat zainspirował go program telewizyjny o twórcach ludowych i tak się zaczęło… Dziś rzeźbi postaci świętych, Chrystusa Frasobliwego, sceny z życia dawnej wsi. Bierze udział w plenerach rzeźbiarskich w kraju i za granicą (Austria, Litwa). W 2001 roku podczas międzynarodowego pleneru rzeźbiarskiego w Smolanach wykonał 2,5-metrową rzeźbę brata Alberta, która obecnie stoi w ogrodach wigierskiego klasztoru pokamedulskiego.

Kilkanaście lat temu artystę zaprosił do współpracy znany reżyser Krzysztof Rau. Wówczas Wasilewski zyskał uznanie za wykonane rzeźby z kompletu herodowego do jego spektaklu Pastorałki wg Leona Schillera

Twórca jest członkiem Stowarzyszenia Twórców Ludowych w Lublinie.

Andrzej Wasilewski uważany jest dziś za jednego z najlepszych rzeźbiarzy na Suwalszczyźnie. Wśród jego prac pojawiają się najczęściej Chrystus Frasobliwy, Matka Boska Boleściwa, święci, a także postacie z życia wsi: żniwiarka, kobieta wybijająca masło, grajkowie, drwale itp. (str. 227-228)

 

Józef Kubrak

zam. Grudziewszczyzna, gmina Sejny

Józef Kubrak rzeźbi od szkolnych lat: postaci świętych, zabawki ludowe, ptaszki, samochody, niedźwiedzie, sceny z życia dawnej wsi (orka, bronowanie), kapele ludowe, szopki, konie i zaprzęgi. Jest bardzo zdolnym rzeźbiarzem. Jego prace znajdują się w muzeum w Białymstoku Warszawie, Węgorzewie. Razem z żoną (Eugenią Kubrak) i córką (Bogumiłą Dźwilewską, zm. 2008 r.) założyli domowe muzeum złożone z ich prac – tkanin, haftów, pająków, rzeźby.

 

Konrad Kotarski

zam. Sejny

Jest jednym z młodszych rzeźbiarzy. Rzeźbi z potrzeby serca. Bierze udział w międzynarodowych plenerach rzeźbiarskich, m.in. na Litwie (Mariampol, Kowno). Sam również podjął się organizacji międzynarodowego pleneru rzeźbiarskiego w Sejnach.

Mieszka w Sejnach, gdzie przez kilka lat prowadził galerię Baszta – Rękodzieło. Wykonuje rzeźbę sakralną różnego rodzaju, płaskorzeźby o tematyce religijnej, patriotycznej i obyczajowej, starając się nawiązywać do miejscowej tradycji, zwyczajów, ale także przyrody, wśród których są też ptaki, kwiaty z Puszczy Augustowskiej. (str. 228)

Artysta jest człowiekiem młodym, zdolnym i pełnym zapału. Podejmuje się wyrzeźbienia niemalże wszystkiego – od małych rzeźb, po duże formy, od rzeźb sakralnych po kwiaty, ptaki, różne postaci.

 

Antoni Kurzyn

zam. Krzywe, gmina Suwałki

Rzeźbiarz Antoni Kurzyn. Fot. M.Pokropek

Rzeźbiarz Antoni Kurzyn. Fot. M.Pokropek

Rzeźbiarz, który mieszka na skraju Puszczy Augustowskiej, jest niejako skazany na podpatrywanie ptaków. Pewnego razu pozwolił jastrzębiowi zabić kurę, tylko po to, by móc mu się dłużej przyjrzeć. Jego ptaki mają charakterystyczne wygięte skrzydła, wycięte z cienkiej listewki.

Twórca uczestniczył w kiermaszach, wystawach, w kraju i za granicą, m.in. brał udział w kiermaszu „Sztuka Ludowa i rękodzieło Suwalszczyzny i Mazur” zorganizowanej w 1991 roku w Padernborn (Niemcy). Wiele razy reprezentował Suwałki na międzynarodowych targach sztuki ludowej w Grande-Synthe we Francji.

Artysta od 40 lat jest zrzeszony w Stowarzyszeniu Twórców Ludowych. Jego prace znajdują się w Szwecji, Francji, Niemczech.

Inne ptaki wykonują Antoni Kurzyn i Czesław Tarasiewicz z podsuwalskich wsi Krzywe i Nowa Wieś oraz Józef Żylanis ze wsi Rejsztokiemie około Sejn. W odróżnieniu od ptaszków wykonywanych przez Rydzewskiego, Pawłowskiego i Wilczewskiego, charakteryzujących się monolityczną, statyczną budową, ptaki Antoniego Kurzyna i dwóch pozostałych rzeźbiarzy wyróżniają się zupełnie innym sposobem wykonania. Są to przeważnie ptaki fruwające, z rozpostartymi skrzydłami i ogonami. Wykonane są z kawałków drewna sosnowego, rozszczepionego na kilkanaście cienkich listewek, zachodzących następnie jedna na drugą w formie wachlarza. Poszczególne listewki są misternie profilowane, upodobniając się do kształtów piór. Wiele z nich przybiera kształty piór naturalnych jastrzębi, orłów, kruków, srok, sójek, dzięciołów, pawi itp., co podkreślone jest niekiedy odpowiednią kolorystyką, bowiem wiele z tych ptaków twórcy malują lakierami lub farbami temperowymi. Inne pozostawiają w naturalnym kolorze drewna, co najwyżej pokrywają je pokostem lub lakierem bezbarwnym. Obok wyjątkowo starannie wypracowanych dużych ptaków, z precyzyjnym wykończeniem kształtów i upierzenia, rzeźbiarze wykonywali na liczne zamówienia formy mniejsze, o bardziej schematycznie potraktowanych kształtach, z których trudno byłoby odróżnić, jaki reprezentują gatunek. Jeden z tych rzeźbiarzy określał je po prostu jako ptaszki latające lub fruwające. Każdy z tych twórców: Antoni Kurzyn (ur. 1935 r.), Czesław Tarasiewicz (ur. 1938 r.) oraz Józef Żylanis rozpoczęli rzeźbienie ptaszków na skutek innych pobudek. Interesujące jest wyznanie Kurzyna, który powiedział, że rzeźbienia ptaszków z rozszczepionymi skrzydłami i ogonami nauczył się w czasie II wojny światowej od rosyjskich jeńców – żołnierzy. Ten sposób rzeźbienia ptaszków, kiedyś na tym terenie nieznany, rzeczywiście mógł być zapożyczeniem z zewnątrz, ale szybko znalazł naśladowców dzięki oryginalnemu kształtowi i technice wykonania. (str. 219-220)

 

Jan Zaborowski

zam. Suwałki

Zaczął rzeźbić za młodych lat, razem z braćmi. Były to postaci świętych – między innymi wyrzeźbili dla kościoła w Dubeninkach (powiat gołdapski) przepiękna figurę Matki Bożej. Po 20 latach przerwy twórca przypomniał sobie o rzeźbieniu. Wykonuje rzeźby przedstawiające sceny z życia dawnej wsi, postać Chrystusa Frasobliwego oraz kwiaty.

Jest zrzeszony w Klubie Twórcy Ludowego przy Suwalskim Ośrodku Kultury. Zarówno w kraju, jak za granicą prowadzi warsztaty rzeźbiarskie dla dzieci i młodzieży. Systematycznie uczestniczy w jarmarkach, targach sztuki ludowej. Wielokrotnie uczestniczył w plenerach międzynarodowych w Estonii, Litwie, w Polsce.

 

Pisanki

Z ekspozycji  w Muzeum Lipwksiej Pisanki, zbiory E. Skowycz-Muchy. Tot. zbiory MLP

Z ekspozycji w Muzeum Lipskiej Pisanki, zbiory E. Skowycz-Muchy. Tot. zbiory MLP

Od co najmniej pół wieku pisanki zaczęły być traktowane jako pamiątka regionalna i stały się przedmiotem konkursów na plastykę obrzędową. Pamiątkowe stają się pięknie ozdobionymi wydmuszkami – eksponatami. Wprawdzie starano się zachować regionalne zdobnictwo, by uprawdopodobnić ich autentyczność, jednak nie zawsze zdołano uchronić się przed wprowadzeniem nowych, niezgodnych z miejscową tradycją technik zdobniczych i ornamentyki, by uatrakcyjnić w oczach odbiorców ten rodzaj ludowej twórczości plastycznej. Pomijamy tu pisanki ażurowe, pisanki frywolitki, pisanki skute żelazem, różnego rodzaju oklejanki, które na szczęście nie znalazły naśladowców na Suwalszczyźnie. Jednym z pierwszych konkursów sztuki ludowej po II wojnie światowej był konkurs zorganizowany w Augustowie w 1948 r., na którym zaprezentowano stare techniki i wzory zdobnicze w pisankarstwie, określając te wytwory mianem pisanek typu augustowskiego. Po wielu tego rodzaju konkursach i wystawach organizowanych w różnych miastach na Suwalszczyźnie, a także w innych regionach Polski, na popularności zyskał przede wszystkim ośrodek z Lipska nad Biebrzą oraz Puńsk. Zachęta „Zapraszamy do Lipska – krainy pisanek” obecnie jest już hasłem reklamowym w regionalnych folderach turystycznych. Tę krainę pisanek wykreowało kilka, a nawet kilkanaście twórczyń ludowych, przede wszystkim Krystyna Cieśluk, Genowefa Sztukowska, Ewa Skowysz-Mucha i inni twórcy działający przy Muzeum Regionalnym, Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury i Towarzystwie Przyjaciół Lipska. Ostatnia z wymienionych tu twórczyń, Ewa Skowysz-Mucha, jest współzałożycielką (w 2007 r.) Muzeum Lipskiej Pisanki. Z utalentowanych twórców pisanek można wymienić także Barbarę Tarasewicz, Bożenę Chomiczewską, Annę Urszulę Korniłowicz, Franciszka, Zofię i Romana Sztukowskich, Kazimierę Małgorzatę i Janusza Wnukowskich, Jadwigę Kierejszys, a także nieżyjące już wybitne pisankarki: Franciszkę Sztukowską, Kazimierę Wnukowską i Zofię Sewastianowicz. (str 206)

 

Na terenie Suwalszczyzny przy malowaniu jaj powszechnie stosowa­na jest technika batikowa. Polega ona na pisaniu ornamentu woskiem, a następnie bar­wieniu jajka. Roztopiony wosk na­noszono na skorupkę jajka za pomocą szpilki lub gwoździa. […]. Pomalowane woskiem jajka wkładało się do naczynia z bar­wnikiem. Zabarwione jajko ogrzewano i ścierano wosk, pod którym znajdował się zachowany wzór. Jeśli pisanka miała być dwukolorowa, nie ścierano wosku, lecz nanoszono kolejne wzory już na barwnej powierzchni i zanurzano w kolejnym barwniku. […]

Druga technika robienia pisanek stosowana na tych terenach polega na wyskrobywaniu ostrym narzędziem: czubkiem nożyka lub no­życzek, szpilką itp. wzorów na uprzednio ufarbo­wanym jajku. Technika wyskrobywania dawała twórczyniom duże możliwości stosowania różnych drobnych i zagęszczonych ornamentów, nie tylko prostych, geometrycznych, ale też roślinnych i zoo­morficznych. (str. 205)

 

Krystyna Cieśluk – plastyka obrzędowa, pisanki, kwiaty, pająki, hafty, koronki, tkactwo

zam. Lipsk nad Biebrzą

Twórczyni Krystyna Cieśluk, 2009. Fot. M. Pokropek

Twórczyni Krystyna Cieśluk, 2009. Fot. M. Pokropek

Twórczością ludową zajmuje się od 1945 roku, nauczyła się od matki Marii Pietrewicz. Została zauważona przez etnografów w 1969 roku, kiedy to Muzeum Etnograficzne w Krakowie zorganizowało konkurs na plastykę obrzędową świąt Wielkanocnych. Pisanki Cieślukowej zajęły pierwsze miejsce. Pisanki pisze metodą batikową (gorący wosk pszczeli nakładany szpileczka na skorupkę jajka), wzory tradycyjne z Puszczy Augustowskiej. Są to słoneczka, kwiaty, gałązki, „dzieraszki””, „sabacze łapki”, „bocianiuszki”.

Twórczyni bierze udział w kiermaszach, jarmarkach i konkursach na terenie całego kraju i poza jego granicami – Francja, Białoruś, Kanada. Od 1970 r. współpracuje z Cepelią w Białymstoku i Warszawie. Realizuje zamówienia na pisanki do Szwecji, Norwegii, Francji, Kanady, Rosji, USA, Holandii, Danii, Belgii.

W 1973 roku utworzyła zespół regionalny „Lipsk” i Muzeum Regionalne w Lipsku. Zbiera pieśni, nagrywa i pisze scenariusze z obrzędów, tradycji i zwyczajów. W czasie penetracji nagrała około 700 ludowych. Za pamiętniki i wspomnienia otrzymała mnóstwo nagród. Posiada liczne odznaczenia państwowe – Złoty i Srebrny Krzyż Zasługi oraz najważniejsze i najbardziej nobilitujące w etnografii odznaczenie – medal im. Oskara Kolberga.

Od 1973 roku jest członkinią Stowarzyszenia Twórców Ludowych. Jak sama mówi, członkostwo w tym stowarzyszeniu zobowiązuje, jest wyznacznikiem wiarygodności tradycji. Jej energia i pasja twórcza jest niespożyta.

 

Ewa Skowysz-Mucha – pisankarstwo

Zam. Lipsk nad Biebrzą

Ewa Skowysz-Mucha. Fot. z archiwum twórczyni

Ewa Skowysz-Mucha. Fot. z archiwum twórczyni

Twórczyni wykonuje pisanki technika batikową. Sztuki pisankarstwa nauczyła się od matki, Pauliny Skowysz. Początkowo twórczyni wykonywała pisanki na własne potrzeby oraz przyjaciół i znajomych. Od 1980 roku, pod wpływem znanej lipskiej pisankarki Zofii Sewastianowicz, zaczęła pisać dla Cepelii w Białymstoku i Poznaniu i realizować prywatne zamówienia. Jest zdolną, ambitną twórczynią, powiada o sobie „Adoptowałam piwnicę, piszę w nocy, bo wtedy jestem wolna od trosk dnia codziennego”.

Twórczyni uczestniczy w konkursach, ogólnopolskich w Toruniu, Białymstoku, Węgorzewie, Krakowie, będąc wielokrotnie nagradzaną. Jej pisanki znajdują się w zbiorach etnograficznych Muzeum Okręgowego w Białymstoku i w Węgorzewie.

Sama jest autorką, pomysłodawczynią i założycielką (w 2007 roku) Muzeum Lipskiej Pisanki.

Posiada członkostwo Stowarzyszenia Twórców Ludowych.

 

Izabela Filewicz – pisanki rzeźbione

zam. Smolany, gm. Puńsk

Izabela Filewicz. Fot. A. Zujewicz

Izabela Filewicz na Suwalskim Jarmarku Folkloru 2007. Fot. M. Pokropek

Jej pisanki nie mają sobie równych wśród litewskich wzorów. Znajdują się w zbiorach muzeum w kraju i za granicą (Litwa – Wilno). Kiedy pojawiają się na konkursach, zajmują pierwsze miejsca. Pani Izabela wykonuje pisanki wyskrobując na nich wzory i motywy z krajek litewskich. Twórczyni komponuje wzór bezpośrednio na pisance. Zaczyna wyskrobywać wzór i dopasowuje następnie nowe elementy. W ten sposób powstają małe arcydzieła sztuki ludowej.

Twórczyni jest zrzeszona w Stowarzyszeniu Twórców Ludowych w Lublinie.

Mistrzynią pisanek skrobanych pozostaje Izabela Filewicz (ur. 1929 r.), zamieszkała w Smolanach koło Puńska. Wypracowała własny styl, który naśladują młodsze pisankarki tego regionu. Jej pisanki wykonane na małych jajkach rajskich kur przybierają ciemnobrązowy, prawie czarny kolor, przez barwienie najpierw w cebulniku, a potem w zendrze. Ornamentyka pisanek jest wyjątkowo różnorodna. Cienkie linie skrobane na twardej skorupce pozwalają na osiągnięcie niezwykle precyzyjnych rysunków ptaków, zwierząt, ludzi, architektury, krajobrazu. W ornamentyce geometrycznej wykorzystywane są przeważnie motywy z krajek i tkanin, w kwiatowej – z haftów i koronek. Izabela Filewicz jest także twórczynią pisanek z ornamentyką historyczno-patriotyczną, m.in. z motywami Orła Białego czy litewskiej Pogoni. (str. 207)

 

Plastyka obrzędowa

Zarówno pająki ze słomy i grochu o dawnych formach krystalicznych, promienistych i kulistych, jak i pająki z bibuły dawniej były wykonywane prawdopodobnie tylko na Boże Narodzenie. (…) Izby zdobiono pająkami także w czasie uroczystości rodzinnych, przede wszystkim z okazji wesel. Umiejętność wykonywania pająków krystalicznych ze słomy, jak i tych w kształcie żyrandoli – z grochu i fasoli, zachowała się do czasów współczesnych, aczkolwiek nie spełniają one swej dawniej funkcji zdobniczej izby podczas dorocznych świąt religijnych i rodzinnych, lecz coraz częściej traktowane są jako przedmioty zdobniczo-plastyczne, często z przeznaczeniem na konkursy, kiermasze sztuki ludowej i regionalnej dla odbiorców spoza środowiska wiejskiego. Do dziś żywe tradycje wykonywania pająków są w Lipsku, Puńsku oraz we wsiach przy tych miejscowościach położonych, W Lipsku piękne pająki wykonuje Krystyna Cieśluk, z młodszego pokolenia Bożena Chomiczewska, zaś w okolicach Sejn Bogusława Dźwilewska. (str. 198)

 

Helena Kalisz – kwiaty z papieru

zam. Żarnowo II, gmina Augustów

Pani Helena wykonuje przepiękne kwiaty z papieru i bibuły. Nauczyła się tego sama: „Wzięłam sztuczną różę rozebrałam ją i… zaczęło mi wychodzić”. Jej kwiaty są różnorodne, osadzone czasem na dużych prawdziwych drzewach, np. gałęzie bzów, krzewy róż. Twórczyni podgląda rzeczywistość, jej kwiaty są tak piękne, jakby były prawdziwe. Wykonywanie ich stało się całym jej światem: „Ja, żebym tego nie robiła, to nie wiem, co by było”. To całe moje zajęcie. Bardzo to lubię”.

 

Władysława Racis – pisankarstwo, plastyka obrzędowa

zam. Suwałki

Władysława Racis na swoim stoisku podczas jarmarku twórców ludowych „Lato na Chłodnej”, 2014. Fot. M. Wojdełko

Władysława Racis na swoim stoisku podczas jarmarku twórców ludowych „Lato na Chłodnej”, 2014. Fot. M. Wojdełko

Rodzice twórczyni byli bardzo zdolnym ludźmi. Pani Władysława od dzieciństwa wyszywa, haftuje, maluje pisanki, wykonuje ozdoby wnętrza.

Obecnie najpiękniejsze są jej pisanki, kwiaty palmy. Twórczyni poza tym śpiewa, sama komponuje teksty, pisze wiersze, a nawet układa modlitwy. Wszechstronną wiedzę o dawnych tradycjach na Suwalszczyźnie zawarła w książce Ocalić od zapomnienia (Suwałki 2006), napisanej przez siebie w ramach stypendium twórczego Prezydenta Suwałk.

Występuje na targach sztuki, kiermaszach. Pomimo podeszłego wieku jest wciąż bardzo zdolna i twórcza.

 

Bednarstwo

Edmund Skowroński

Bednarz Edmund Skowroński. Fot. M. Pokropek

Bednarz Edmund Skowroński. Fot. M. Pokropek

 

zam. Gruszki, gmina Płaska

Bednarstwa nauczył się od ojca – Bronisława. Dziadek Jan też był bednarzem i kołodziejem. Dawniej było duże zapotrzebowanie na wyroby bednarskie. Obecnie twórca wykonuje beczki do kapusty, dzieże do chleba, bojki do masła, ceberki, gont do pokrycia dachu.

Ubolewa, że nikt tego zawodu nie chce się uczyć. Ze swoimi wyrobami jeździł po jarmarkach. Uczestniczył w imprezach ludowych i wystawach sztuki ludowej, m.in. w Suwałkach, w 1995 i 1996 roku – w wystawie „Sztuka ludowa Suwalszczyzny i Mazur”.

 

 

kowalstwo

W ostatnich latach obserwujemy jednak pewne ożywienie kowalstwa, choć ma ono charakter bardziej artystyczny niż praktyczny. Wcześniej już, bo w latach 80. XX wieku, za sprawą Cepelii, stowarzyszeń regionalnych i muzeów itp. rozbudzono pewne zainteresowanie i możliwości kontynuacji tego zawodu, przekształcając go na kowalstwo artystyczne. Dzięki ogłaszanym regionalnym i ogólnopolskim konkursom, a także dzięki pokazom tego rzemiosła na imprezach folklorystycznych, zaczął tworzyć się sprzyjający klimat wokół tradycyjnego kowalstwa, z propozycjami jego adaptacji we współczesnej kulturze. Takie zjawisko objęło także Suwalszczyznę. Najlepszym przykładem jest warsztat Henryka Borowskiego we wsi Smolany Dąb koło Krasnopola. (str. 192)

Henryk Borowski

zam. Smolany Dąb, gmina Krasnopol

Kowal Henryk Borowski w swojej kuźni, 2009. Fot. K. Snarski

Kowal Henryk Borowski w swojej kuźni, 2009. Fot. K. Snarski

Twórca kowalstwem zajmuje się od 1984 roku. Obecnie jest najwybitniejszym kowalem w okolicy, jest wykonawcą niemalże wszystkich bram, balustrad, płotków w swoim środowisku. Wykonuje ruszty, przyrządy do kominków, ozdobne bibeloty – podkowy, róże, świeczniki, krzyże, kołatki do drzwi.

Opracował i co roku wykonuje „Podkowę Pegaza” – statuetkę Ogólnopolskich Spotkań z Monodramem, organizowanych od 2002 roku przez Suwalski Ośrodek kultury.

Nagradzany wielokrotnie w Wojciechowie na Ogólnopolskich Spotkaniach kowali – 1996, 2000, 2002 – I miejsce, 1998 – III miejsce.

Był uczniem kowala Karłowicza ze Stabieńszczyzny koło Sejn, a następnie sam był nauczycielem zawodu (kowalstwa) w szkole rolniczej w Sejnach. Później założył własny warsztat kowalstwa artystycznego i od przeszło 20 lat prowadzi go z dużym powodzeniem. Uznawany jest za najwybitniejszego kowala na tym terenie, legitymującego się wieloma cennymi dyplomami. Zdobywał je m.in. na najważniejszych w swojej dziedzinie, ogólnopolskich konkursach kowali w Wojciechowie na Lubelszczyźnie, gdzie za sprawą kowala Bronisława Pietraka (w latach 1968–1971 pierwszego prezesa Stowarzyszenia Twórców Ludowych) rozpoczęły się w 1984 roku konkursy na ludowe kowalstwo. Pracownia Henryka Borowskiego jest wyjątkowa. Twórca zgromadził w niej wiele wytworów tradycyjnego kowalstwa, z jednej strony traktowanych jako pamiątka kultury regionalnej, z drugiej – jako wzory dla wykonywanych przez siebie przedmiotów. Dotyczy to przede wszystkim żelaznych krzyży, a także okuć budowlanych. Obok kontynuacji starych technik kowalstwa, Henryk Borowski musi korzystać ze współczesnych sposobów, które pozwalają mu na realizowanie licznych zamówień. Z powodzeniem wytwarza balustrady i schody, ozdobne ogrodzenia, furtki i bramy, a także wykonuje nowoczesne kinkiety, żyrandole, zestawy kominkowe itp. (str. 193)

 

Garncarstwo

Wydawałoby się, że garncarstwo stanie się rzemiosłem wymarłym wobec tak dużego popytu na wsi na naczynia produkcji przemysłowej: ze szkła, fajansu, kamionki, porcelitu, a także na naczynia z tworzyw sztucznych. Po próbach ożywienia garncarstwa ludowego i miejskiego po II wojnie światowej, także na tych terenach przez spółdzielnie cepeliowskie (szczególnie przez spółdzielnię cepeliowską w Augustowie) i różne stowarzyszenia rzemiosła artystycznego, następuje w ostatnim okresie ponowne odrodzenie garncarstwa, choć ma ono zupełnie inny charakter. Wyroby garncarskie w mniejszym stopniu trafiają do gospodarstw domowych jako użytkowe, bardziej jako pamiątki regionalne. Ceramika rękodzielnicza staje się artystyczną, choć artyzm ten podlega rozmaitym, często sprzecznym ocenom. Obserwujemy nowe zjawisko kulturowe związane z organizacją rozmaitych imprez folklorystycznych, targów sztuki regionalnej, przeglądów i pokazów w ramach programów tzw. ginących zawodów. Na terenie Suwalszczyzny – w Wigrach, Puńsku, Suwałkach, Augustowie i innych miejscowościach – obchodzone są liczne uroczystości, zarówno kościelne (odpusty w patronalnych dniach parafii), jak i świeckie (dożynki, rocznice itp.). Wśród kramów pojawiają się i te z wyrobami garncarskimi. Są tam prezentowane wyroby twórców miejscowych, ale też importy. Na wigierskie, puńskie, suwalskie targi ludowe przyjeżdżają garncarze z Podlasia, z Lubelszczyzny i Kielecczyzny, a także z sąsiedniej Litwy i Białorusi. (str. 179)

 

Krystyna Prawdzik-Pawłowska

zam. Suwałki

Krystyna Prawdzik-Pawłowska w trakcie pokazu na Suwalskim Jarmarku Folkloru. Fot., A. Zujewicz

Krystyna Prawdzik-Pawłowska w trakcie pokazu na Suwalskim Jarmarku Folkloru. Fot., A. Zujewicz

Twórczyni posiada nożne koło ceramiczne. Wykonuje ceramikę ludowa i artystyczną. Pracuje na kole garncarskim, tworzy ręcznie naczynia, lepi różnego rodzaju bibeloty – misy, pojemniki, miseczki, koraliki.

Najważniejszym osiągnięciem jest jednak Chrystus Frasobliwy oraz krzyż. Ta rzeźba w glinie nie ma sobie równych.

Twórczyni prowadzi warsztaty dla dzieci, młodzieży i dorosłych.

Spośród lokalnie działających producentów ceramiki ludowo-artystycznej należy wymienić Krystynę Prawdzik-Pawłowską, zamieszkałą w Suwałkach. Twórczyni ta garncarstwa nauczyła się w Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie, które od wielu lat prowadzi otwarte warsztaty garncarskie, mające na celu podtrzymanie tradycji ludowego garncarstwa. Pracuje na kole garncarskim z ruchomą osią, na którym toczy tradycyjne formy naczyń i ich miniatury, ale oprócz tego zajmuje się ręcznym lepieniem różnych przedmiotów jako pamiątek regionalnych. Z dużym powodzeniem wykonuje także rzeźby figuralne. Podobnie jak twórcy z rozwiniętego już dziś ośrodka w Węgorzewie, tak i Krystyna Prawdzik-Pawłowska wprowadza nowe wzory i formy zdobień. Część z tych wyrobów nie ma charakteru użytkowego. Jest oferowana jako pamiątka z Suwalszczyzny i adresowana do odbiorcy spoza tego terenu. (str. 179)

 

Haft, koronka

Na tereny Suwalszczyzny hafty i koronki dotarły niejako w formie gotowej i dlatego nie można tu wyodrębnić specjalnych wytworów regionalnych. Należy zwrócić uwagę na to, że na wieś docierały również gotowe, fabryczne koronki, będące dodatkami do bielizny pościelowej, ręczników, obrusów i strojów. One właśnie mogły być wykorzystywane jako wzorniki. Proces przenikania elementów fabrycznych na wieś trwa niezmiennie do współczesności, choć inne są czynniki sprawcze. Hafciarstwo i koronkarstwo, aczkolwiek nie wywodzące się bezpośrednio z tkactwa, są z nim ściśle zespolone. (str. 141)

Jak w każdej innej dziedzinie wytwórczości o charakterze masowym, tak i w hafciarstwie i koronkarstwie spośród dużej ilości wytwórców wyróżniają się jednostki bardziej uzdolnione, a niekiedy i bardziej przedsiębiorcze, potrafiące samodzielnie wykonywać gotowe już wzory i zainteresować swoją twórczością sąsiadów, ale także osoby i instytucje pozaśrodowiskowe. Z jednej strony mamy uzdolnione hafciarki i koronkarki pracujące tylko dla siebie i najbliższego otoczenia, z drugiej twórczynie zrzeszone w organizacjach kulturalno-społecznych, dzięki którym mają one większe możliwości prezentowania swoich wyrobów na zewnątrz. Z ogromnej ilości kobiet współcześnie zajmujących się hafciarstwem i koronkarstwem, wymienić należy kilkanaście nazwisk. Wyroby ich są ilustracją współczesnych osiągnięć tej dziedziny twórczości. Do takich należy Krystyna Cieśluk z Lipska nad Biebrzą, a także twórczynie z Suwałk: Barbara Grębosz, Emilia Butkiewicz, Jadwiga Wygnał, Elżbieta Brzozowska, Krystyna Waszkiewicz. Mniejsze ośrodki istnieją w Sejnach, Puńsku, Krejwianach, Szołtanach, Augustowie, Sztabinie, Przerośli. (str. 143-144)

 

Jadwiga Wygnał

zam. Suwałki

Serweta wykonana przez Jadwigę Wygnał. Fot. A. Zujewicz

Serweta wykonana przez Jadwigę Wygnał. Fot. A. Zujewicz

Kiedy miała 10 lat zrobiła pierwsza serwetkę – nauczyła się szydełkować od babci i mamy. W wieku 12 lat nauczyła się haftu richelieu. Następnie wszystko, co zobaczyła to dziergała, wyszywała (w młodości córce – sukienki, spódniczki, sweterki).

Obecnie wykonuje przepiękne koronki szydełkowe, hafty richelieu, hafty płaskie. Swoje prace prezentuje na kiermaszach, jarmarkach, konkursach.

Twórczyni od 10 lat jest zrzeszona w Klubie Twórcy Ludowego.

 

 

 

 

 

 

Krystyna Waszkiewicz

zam. Żywa Woda tworca_K-Waszkiewicz

Urodziła się w rodzinie z tradycjami. Babcia tkała dywaniki, dywany dwuosnowowe wielonicielnicowe, ręczniki. Była bardzo zdolną tkaczką. Mama (Czesława Klimaszewska) też tkała – dywaniki, chodniki, worki, to wszystko, co w gospodarstwie było potrzebne.

Pani Krysia pomagała wszystkim: babci nawijać len na cewki, mamie przewlekać nitki przez nicielnice. Od mamy nauczyła się też malować pisanki, tak jak na Suwalszczyźnie – roztopionym  woskiem pszczelim, tzw. metodą batikową.

Haft richelieu zaczęła wykonywać w wieku 6 – 7 lat, ale były to tylko próby.  Zaczęła haftować na malutkich kawałkach materiału, później mama kupiła 0,5 m lnu i od tego czasu zaczęły powstawać coraz dokładniejsze hafty. Obecnie twórczyni haftuje bieżniki, okrągłe serwety, duże serwety na duży stół (230 x 160 cm). Sprzedaje je i prezentuje zarówno turystom jak i mieszkańcom Suwałk, Solecznik (Litwa), Grodna, Węgorzewa. Jest bardzo zdolną twórczynią.

Współuczestniczy też w prowadzeniu warsztatów obrzędowych adresowanych do całych rodzi ( pisanki, ozdoby choinkowe).

 

Elżbieta Brzozowska – haft, koronka, plastyka obrzędowa, tkactwo

zam. Suwałki

„Jak miałam 6 lat to zaczęłam interesować się krawiectwem, drutami – mama działa, szyła, tkała.” wspomina twórczyni. Kiedy chodziła do szkoły podstawowej, mama kuzynki nauczyła dziać swetry na drutach. Ojciec strugał z drewna sosnowego „śpionki” (druty). Cały wolny czas poza szkołą i praca poświęcała na robótki.

Szydełkowanie zaczęła od rękawiczek, których wykonania nauczył ojciec.

Jest twórczynią bardzo zdolną i twórczą, ostatnio zajmującą się również plastyką obrzędową „Moimi pracami są udekorowane domy moich sióstr.”

Top